Wszyscy w jakimś stopniu chcemy być eko. Świadomość społeczna, dotycząca tego, jak nasze codzienne przyzwyczajenia mogą wpływać na dobro planety, stale rośnie. Liczne kampanie telewizyjne i internetowe, w których biorą udział największe gwiazdy, od dawna zachęcają nas do zmiany złych nawyków i porzucenia plastikowych torebek, czy też poprawnego segregowania śmieci. Postępowanie zgodnie z regułami zero waste to kolejny krok do uratowania naszej planety. Ale czy taki oszczędny pod względem ilości posiadanych rzeczy styl życia można w ogóle połączyć z miłością do kosmetyków? Bez wątpienia!
Idea zero waste to dążenie do zredukowania odpadów, skoncentrowane na zwiększaniu świadomości społecznej, dotyczącej tego, w jaki sposób możemy wykorzystać to, co już mamy. Chociaż środowiska ekologiczne najczęściej stosują w swojej narracji właśnie nieco utopijne i wyjątkowo entuzjastyczne słowo „zero”, tak naprawdę większość ekologicznych freaków trzyma się raczej zasad typu less waste. Życie w tym stylu to przede wszystkim konsekwentne i przemyślane gospodarowanie tym, co już mamy, połączone z oczywistym przyzwoleniem na drobne grzeszki (czytaj: zakupy), utrzymujące w dobrej kondycji naszą psychikę. Nikt nie oczekuje od Ciebie, że decydując się na zgłębienie tej ekologicznej filozofii w okamgnieniu porzucisz wszelkie zachcianki i sprzedasz samochód, żeby być w pełni neutralną dla środowiska. Chodzi raczej o uświadomienie sobie, w jaki sposób, ograniczając korzystanie z nadprogramowej ilości tworzyw sztucznych w naszym życiu, możemy przyczynić się do oddalenia wizji katastrofy ekologicznej.
Mogłoby się wydawać, że zbawienne dla naszej planety ograniczanie niepotrzebnych odpadów jest jednoznaczne z decyzją o rezygnacji z większości rytuałów pielęgnacyjnych i związanych z nimi zakupów w drogeriach. Nie jest jednak prawdą, że możesz być aktywną i świadomą wyznawczynią zasad zero waste, tylko jeśli zrezygnujesz z ulubionych (i często efektywnie działających!) kosmetyków do pielęgnacji. Przecież nie od dziś wiadomo, że mniej czasem znaczy więcej i nie warto przesadzać z ilością stosowanych produktów. Pierwszym krokiem do bycia bardziej neutralnym dla środowiska jest, niewątpliwie, ograniczenie nieprzemyślanych zakupów. Dla prawdziwych wielbicieli pielęgnacji nie powinno to być niczym nowym. Zasada jest prosta: nie wkładaj do koszyka tego, co nie jest Ci naprawdę niezbędne. Co ważne, w byciu zero waste wcale nie chodzi o używanie tylko szarego mydła już do końca życia! Oczywiście nie ma nic złego w narzucaniu sobie rygorystycznego celu dla dobra planety, ale naprawdę nie musisz mieć wyrzutów sumienia po zakupie kremu nawilżającego, który rzeczywiście poprawia kondycję Twojej skóry.
Początki zazwyczaj bywają trudne i stresujące. Dzięki poniższej miniliście zadań dowiesz się, jak w trzech krokach wprowadzić w swojej kosmetyczce zasady zero/less waste i nie zwariować.
Zapewne gdzieś z tyłu Twojej szafki z kosmetykami znajdzie się przynajmniej jeden nieużywany od dawna krem do twarzy. Może nawet jest już otwarty dosyć długo, a nie zamierzasz go zużyć, bo niezbyt dobrze wpływa na stan Twojej cery? Z punktu widzenia filozofii zero waste najlepszym rozwiązaniem tego problemu wcale nie jest wyrzucenie go i kupienie innego kosmetyku w ekologicznym opakowaniu. O wiele łagodniejszym dla planety pomysłem będzie próba wykorzystania tego specyfiku, np. do nawilżenia stóp lub kremowania włosów. które staje się coraz popularniejszym rytuałem pielęgnacyjnym. Podobne zastosowanie można znaleźć dla wszelkiego rodzaju olejków do twarzy które nam się nie sprawdziły. Najważniejsze jest porzucenie przyzwyczajenia bezrefleksyjnego wyrzucania produktu, który nam się nie sprawdził, bez rozważenia innych sposobów jego wykorzystania. Warto też pomyśleć o sprezentowaniu takiego kosmetyku siostrze lub przyjaciółce. To przecież możliwe, że one będą nim zachwycone!
Jak często zachwycasz się ślicznym i nietypowym opakowaniem jakiegoś kosmetyku? Pewnie dziesiątki, albo i setki razy. Dlaczego więc nie wykorzystać takiego cudeńka już po zużyciu produktu? Minimalistyczna butelka, w którą pakowana jest sól do kąpieli CoolCoola idealnie sprawdzi się przecież w roli wazonu na kwiaty. Również słoiki po kulach do kąpieli Cool Jar można zamienić w eleganckie i niebanalne dekoracje. Wystarczy wyłożyć dno takiego słoika kamieniami i postawić w nim dużą świecę lub zamienić ją na łańcuch lampek choinkowych. Opakowania po Tęczowym Peelingu z powodzeniem mogą służyć jako pojemniki na spinacze biurowe, małe zabawki lub biżuterię.
Bycie zero waste to także świadome rezygnowanie z zakupu produktów, do których pakowania zużywane są tony plastiku. O wiele lepszym rozwiązaniem będzie postawienie na kosmetyki o naturalnym składzie, sprzedawane w pudełkach kartonowych (jak jedyne w swoim rodzaju coolcoolowe zestawy prezentowe) lub szklanych buteleczkach. Warto zwracać uwagę także na niezbyt popularne, ale mniej szkodliwe dla środowiska opakowania metalowe. Pamiętajmy, że wegańskie i wegetariańskie produkty handmade będą o wiele lepszym wyborem pielęgnacyjnym niż te, do których wyprodukowania zostały użyte nieobojętne dla przyrody skomplikowane maszyny.
Nie brzmi zbyt skomplikowanie, prawda? Kluczem do sukcesu w życiu w stylu zero waste, tak jak w wielu innych dziedzinach, jest oczywiście umiar. Zaczynając swoją przygodę z ograniczaniem odpadów, czasem nie warto na wstępie stawiać sobie bardzo ambitnych celów. Przede wszystkim zastanów się, co naprawdę możesz ograniczyć, a z czego nie chcesz rezygnować. Z czasem na pewno poczujesz vibe bycia naprawdę less waste i jeszcze lepiej odnajdziesz się w świecie zmieniania przeznaczenia produktów, recyklingu opakowań i wybierania najbardziej neutralnych dla środowiska opcji kosmetycznych.
