Grudniowe mrozy być może pięknie komponują się z bożonarodzeniową atmosferą, a solidna warstwa śniegu zdecydowanie wygląda bajecznie na zdjęciach. Niestety wszystko to cieszy raczej nasze oczy, a z perspektywy kondycji skóry zimowe mrozy są czymś, z czego naprawdę nie można się cieszyć… Dziś odpowiemy na nurtujące Was zapewne pytania o to, czemu ta pora roku działa tak destrukcyjnie na naszą cerę i dłonie, a także jak pomóc im odzyskać nawilżenie. Zaczynamy!
Zima to nie tylko bajkowe krajobrazy i ośnieżone ulice. Dla kosmetologów ten czas zdecydowanie pozostaje synonimem bardzo wysokiej częstotliwości próśb o wykonanie zabiegów łagodzących podrażnienia, suchość i zaczerwienienie skóry. Niska temperatura sama w sobie nie jest w stanie wywołać aż tylu szkód, co mroźny wiatr, który niestety często wieje nam w twarz podczas spacerów i w drodze do pracy. Trzeba także pamiętać o tym, że kiedy termometry wskazują mniej niż dziesięć stopni Celsjusza, ilość wydzielanego sebum drastycznie maleje, a nasza skóra może mieć problem z utrzymaniem płaszcza lipidowego w odpowiedniej kondycji.
Nie da się ukryć, że to minioną porę roku oskarżamy o spowodowanie mrożących krew w żyłach efektów, widocznych na naszej skórze w postaci suchych skórek i ewidentnie odwodnionych partii. Jest to niesłychanie wygodne, móc zrzucić na kogoś, a w tym przypadku: na coś, całą odpowiedzialność za obecny stan rzeczy. Ale czy przypadkiem taka „pozimowa” kondycja dłoni nie jest także efektem tego, że czasem zdarzy nam się zapomnieć rękawiczek? Albo notorycznie nie zabezpieczamy cery specjalnym kremem przed wyjściem na zewnątrz przy minusowej temperaturze? Takie sytuacje wcale nie są rzadkością, uwierzcie. Tylko wydaje nam się, że raczej nie należymy do osób, które katują mrozem swoje dłonie i policzki. Nie zauważamy jednak, że nawet podczas krótkiego wypad do osiedlowego sklepu spożywczego, kiedy mamy na sobie jedynie płaszcz, bo to przecież „tylko pięć minut”, nasza skóra jest narażona na działanie wiatru, mrozu i wilgoci jednocześnie. A takie trio to niestety gotowy przepis na bolesne przesuszenie…
Domowe zacisze wydaje nam się bezpieczną przystanią przez cały rok, ale zimą cenimy je szczególnie: jako miejsce, w którym zdecydowanie nie zaskakują nas minusowe temperatury. Niestety, zarówno tu, jak i praktycznie w każdym ogrzewanym pomieszczeniu, nasza skóra nie może czuć się bezpiecznie… Suche powietrze w ciepłych dzięki kaloryferom, ale także klimatyzowanych pomieszczeniach to koszmar naszej cery. Ogrzewanie rąk przy piecu w domu babci z pewnością należy do przyjemnych zimowych aktywności, ale wspomnianą przyjemność odczuwamy jedynie my, a nasze dłonie już nieszczególnie…
Nie da się ukryć, że żaden z doraźnych sposobów ochrony skóry w czasie zimy nie jest idealny. Rękawiczki nie są przecież niezawodne, a tłuste kremy nie staną się nagle błyskawicznie działającym remedium na skutki każdej niskiej temperatury. Co więc należy robić w takiej sytuacji, aby chociaż trochę złagodzić skutki zimowych warunków ekstremalnych (bo właśnie takie są one z perspektywy naszej skóry)? Przede wszystkim, co raczej nie powinno nikogo zaskoczyć, liczy się regularność stosowanej przez nas pielęgnacji. Jasne, domowy zabieg SPA, w którym pierwsze skrzypce gra masło do skóry bardzo suchej to idealny pomysł na szybką doraźną regenerację, ale nie oszukujmy się: nie zastąpi nam codziennego dbania o dłonie lub cerę. Jeśli więc Twoim wiosennym postanowieniem jest zadbanie o kondycję skóry, warto byłoby mieć tę myśl z tyłu głowy także w czasie innych pór roku i systematyczne dostarczać jej nawilżenia, którego potrzebuje.
Odpowiedź jest prosta: masło do ciała naturalne, ale po uświadomieniu sobie tego, jak wiele typów takich produktów mamy na rynku warto zadać sobie kolejne pytanie, czyli: jakie jeszcze potrzeby ma nasza skóra oprócz nawilżenia? W zależności od nich możemy wybierać produkty o różnym składzie i odmiennym działaniu.
Jasne, mogłoby się wydawać, że wersje zapachowe maseł do ciała to raczej kwestia drugorzędna. Pamiętajmy jednak, że w dobrej jakości ekologicznych produktach do pielęgnacji ciała to właśnie zawartość konkretnych ekstraktów pochodzenia naturalnego o precyzyjnym działaniu jest przyczyną pojawienia się jakiegokolwiek aromatu. Dla przykładu: nasze wspaniałe Masło do Ciała Cranberry może zachwycić Cię słodkim zapachem, ale będzie on tylko dodatkiem do odżywczo-regenerującego działania żurawiny, której działanie gra w tym kosmetyku pierwsze skrzypce.
Nieco inaczej sprawa wygląda, jeśli mamy na myśli produkty chemiczne z mnóstwem drażniących substancji zapachowych w składzie, ale nad nimi dziś nie będziemy się nawet zastanawiać.
Produkty nawilżające o lekkiej konsystencji są fajne, ale tylko jeśli Twoja skóra jest aktualnie w dobrej kondycji. Jeśli potrzebujesz kosmetyku do zadań specjalnych, śmiało sięgnij po masło do skóry bardzo suchej z naturalnymi substancjami nawilżającymi. Fankom klasyki polecamy przede wszystkim stare i sprawdzone Masło do ciała 100% coconut butter, ale jeśli jesteście zwolenniczkami odrobiny szaleństwa w pielęgnacji, koniecznie wypróbujcie niebanalne Masło do ciała Baltic, które idealnie sprawdzi się, np. podczas masażu.
Przede wszystkim: używać. To wcale nie aż tak oczywiste, bo chyba każdej z nas zdarzyło się kupić dobry kosmetyk, a później zapominać o jego regularnym stosowaniu. A zastosowań masła jest mnóstwo: możemy smarować się nim solo, w towarzystwie olejków, albo stosować je jako bazę do masażu. Ciekawym rozwiązaniem, jest także korzystanie z niego podczas pielęgnacji włosów. W takiej sytuacji najlepiej sprawdzi się niezwykłe Masło do włosów Neem.